Zagadnienie rodzicielstwa to kopalnia rozmaitych teorii wysnuwanych przez wszelakiej maści ekspertów. Większość z nich odnosi się do dzieci i ich wychowania, jednak moją ulubioną jest ta, która mówi o wzroście atrakcyjności w oczach kobiet ojca zajmującego się pociechą. Bo niby taki opiekuńczy, odpowiedzialny i zaangażowany… Ba, ostatnio wyczytałem o badaniach, których wyniki wskazują, że nawet my sami zostając ojcami czujemy się bardziej atrakcyjni i pociągający! A jak to wygląda w praktyce?
No więc muszę Wam przyznać, że jakoś szczególnego wzrostu zainteresowania swoją osobą podczas spacerów z Małą nie zaobserwowałem. Owszem, jakieś pojedyncze spojrzenia, oglądanie się za tatą z wózkiem, ale to raczej w wykonaniu pań w sędziwym wieku, z podziwem obserwujących ewolucję społecznych ról obojga rodziców. Na nic prężenie klaty przy karocy mojej Małej Księżniczki, na nic starannie dobrany do niej outfit – ładne, zgrabne panie, z dużymi … oczami jakoś nie były skłonne ze mną zagadać. Może bały się obudzić Małą? A z drugiej strony, hmm, ja pewnie również omijałbym szerokim łukiem mamuśkę, która dopiero co zmieniała pieluszkę swojemu maleństwu…
No chyba, że mamy na myśli mamę Małej, to zupełnie inna rozmowa. Do niej mogę podejść zawsze, nawet w trakcie zmieniania pieluchy. Ale też w kontekście tej całej teorii, to właśnie partnerka zaczyna postrzegać ojca swojego dziecka jako jeszcze bardziej atrakcyjnego. I nie omieszkuje dawać temu wyraz, co, muszę przyznać, jest bardzo przyjemne. I pixabchyba głównie o to chodzi – by czułe ojcostwo, ale też macierzyństwo wywoływały w drugim rodzicu jak najbardziej pozytywne odczucia. Co mnie po zainteresowaniu innych kobiet, skoro znalazłem już tę jedyną?
Niemniej na wszelki wypadek mama Małej wyposażyła mnie w odpowiednią koszulkę, gdybym jednak spodobał się którejś z pań, a napis na niej głosi: „Jestem fajny, ale już zajęty” 🙂