Wspomniałem ostatnio o Małej jadącej ze mną rowerem, w specjalnym dziecięcym foteliku. W odpowiedzi kilka osób znających moje zamiłowanie do tej formy przemieszczania się poprosiło o poradę w temacie „dziecko a rower”. Pomyślałem więc, czemu nie napisać artykułu na ten temat, żeby moja wiedza posłużyła szerszemu gronu odbiorców? Tak właśnie powstał niniejszy krótki poradnik, mówiący o tym, jak krok po kroku oswajać maluchy z jazdą na dwóch kółkach. Poniżej pierwsza z jego dwóch części.
Pierwsza styczność malucha z rowerem ogranicza się do roli pasażera, w specjalnie przygotowanych w tym celu przyczepce lub foteliku. Nie powinniśmy się spieszyć z wożeniem dzieci w ten sposób, gdyż dopiero około 18 miesiąca życia zaczynają się u nich wykształcać niezbędne mechanizmy amortyzacyjne. To one, przy wsparciu odpowiednio rozwiniętego układu ruchowego, zabezpieczają pociechy przed konsekwencjami wstrząsów.
Fotelik jest bardziej uniwersalnym sprzętem, gdyż doskonale sprawdzi się w każdych warunkach drogowych. Niezbędnym uzupełnieniem jest w tym przypadku kask ochronny na główkę malucha. Można spotkać zarówno foteliki montowane przed kierującym, jak i za jego plecami. Bardziej polecane są te drugie, a zwłaszcza montowane do ramy roweru, a nie jego bagażnika. Sami taki mamy i bardzo sobie chwalimy, Mała bardzo chętnie „wskakuje” do niego na różne przejażdżki.
Przyczepka to oczywiście również przydatna sprawa, chociaż gorzej sprawdza się w warunkach terenowych, np. w lesie. Ponadto ogranicza możliwość kontaktu z dzieckiem, ze względu na ulokowanie w pewnej (niewielkiej) odległości, za plecami rodzica. Z drugiej strony zapewnia lepszą stabilizację, co lepiej chroni mały kręgosłup i czyni bezpieczniejszą drzemkę pociechy podczas przejażdżki. No i oprócz malucha mieszczą się w niej zabawki oraz pojemnik na mleko 🙂