Dobrze znamy ten filmowy obraz – z jednej strony pochylona mama, kilka metrów dalej tata, zazwyczaj z kamerą w ręce. Przy jednym z nich kilku- lub kilkunastomiesięczne dziecko, gotowe wykonać wielki krok w swoim życiu (choć niewielki dla ludzkości). Rodzice zagrzewają malucha do boju, a ten dzielnie stawia najpierw jedną nóżkę, potem drugą. I tak oto zaczyna chodzić!
Niewątpliwie każdy rodzic czeka na pierwsze kroczki swojej pociechy. Choć kiedy maluch zacznie już spacerować, niejeden żałuje, że tak zachęcał go do ich stawiania. Bo oto kończy się spokojna jazda w wózku, pokonywanie wyznaczonych przez dorosłego tras w wyznaczonym przez niego tempie. Słowem – władzę przejmuje ten mały człowiek.
Od teraz możecie zapomnieć o wychodzeniu na umówione spotkanie na ostatnią chwilę. Jeśli dotychczas nie posiedliście jeszcze tej umiejętności, musicie również zacząć mieć oczy dookoła głowy. Chodzący maluch to bowiem dodatkowe zagrożenia, chociażby przy poruszaniu się po domu (uwaga na kanty!), o ulicach nawet nie wspominając.
Dlaczego więc tak cieszymy się z tych pierwszych kroków? Bo bez dwóch zdań jest to kolejna umiejętność naszej pociechy. Każdy postęp, każdy sukces malucha musi cieszyć jego rodzica. Pierwszy kroczek to wydarzenie stawiane w jednym rzędzie z pierwszym ząbkiem, pierwszym słowem czy też odstawieniem pieluszek. Jedno z tych, które mamusie i tatusiowie zapamiętują na całe życie.
Pamiętajmy, że dzieci zaczynają chodzić w różnym okresie, jedne szybciej inne później – generalnie wtedy, kiedy ich nóżki są gotowe udźwignąć ciężar całego ciała. Nie powinniśmy więc tego przyspieszać, ani też martwić się, że nasz maluszek np. skończył roczek, ale jeszcze nie zaczął swobodnie się poruszać. Jeśli tylko pokonuje kolejne etapy w swoim rozwoju (raczkowanie, stawanie i poruszanie się przy meblach), to z pewnością niedługo zacznie przemieszczać się o własnych siłach.