O to, czy chcesz być ojcem zaangażowanym w wychowywanie dziecka, chyba nie muszę pytać. Bo chcesz, prawda? Inaczej by cię tu nie było. Zaangażowanie oznacza poświęcony dziecku czas. Czas przeznaczony nie tylko na beztroską zabawę, ale i obowiązki. Właściwie to obowiązki przede wszystkim. Te z nich, które bierzesz na siebie, odciążają mamę waszego malucha. Już wiesz, o czym będzie dziś mowa? O podziale domowych obowiązków.
Nie wydaje ci się, że sprawa tzw. równouprawnienia kobiet i mężczyzn była już tyle razy „maglowana”, że nie ma już w niej nic więcej do dodania? Mi też się tak wydawało, ale rzeczywistość pokazuje coś innego. W polskich domach wciąż to kobiety zajmują się większością codziennych zadań. Choć pracują zawodowo w takim samym wymiarze, co ich mężowie, nie doświadczają odpowiedniego wsparcia z ich strony. Jeśli nie chcesz tworzyć niechlubnych statystyk, podziel z partnerką obowiązki przy opiece nad dzieckiem. Najlepiej jeszcze przed jego narodzinami.
Najlepiej nic na siłę. Nie znaczy to, że jeśli nie jesteś się tak dobry, jak twoja żona, to masz sobie odpuścić. Chodzi raczej o to, żebyście wzięli na siebie te obowiązki, w których czujecie się lepiej. A nuż będziesz sprawniej zmieniał pieluszki? A może dziecko pokocha kąpiele właśnie z tobą? Nikt nie powiedział, że kobieta zajmie się dzieckiem lepiej. Może i masz ograniczone możliwości, bo piersią dziecka nie wykarmisz. Ale już laktator przez Internet możesz zamówić.
Pamiętaj też, że sztywne podziały i ślepe ich przestrzeganie mijają się z celem. Przecież jesteście parą, małżeństwem, nie rywalizujecie ze sobą – gracie do jednej bramki. Widzisz, że wyjątkowo zmęczona żona z ledwością wstaje kolejny raz ten nocy do płaczącego malucha? Poślij ją do łóżka i sam obejmij wartę. Bycie tatą to rola inna niż np. w pracy. Tu nie mówi się „nie zrobię tego – to nie leży w moich obowiązkach”.