Polska przesądami stoi – celowo zaczynam od takiego prowokacyjnego stwierdzenia. Bo niby wraz z wymianą pokoleń ulega im coraz mniejsza liczba osób, ale niemal każdy miewa momenty, w których myśli „a może jednak coś w tym jest?”. Zadajcie sobie pytanie, kto z Was bez chwili zawahania przechodzi za czarnym kotem, bez żalu przyjmuje zbicie lustra czy też nie łapie się za guzik na widok kominiarza? Ja przynajmniej nie zaliczam się do tej grupy. Podobnie w przypadku tradycji związanych z posiadaniem dziecka – niby większość z nas się z nich śmieje, ale skoro ich wcielenie w życie nie wymaga wielkiego zachodu, to właściwie dlaczego nie spróbować?
Tym bardziej, że większość spośród znanych mi przesądów należy do tych raczej przyjemnych. Na przykład te związane z ząbkami – który z rodziców jako pierwszy zauważy pierwszy ząbek dziecka, temu należy się drobny prezent / sukienka (w zależności od wersji; jako facet wolałbym pierwszą z nich, bo przecież co mi po sukience, z drugiej strony i tak zwykle to mamuśki są górą). Albo wróżka zębuszka, która przynosi w nocy drobny prezent dziecku, które utracony ząbek mleczny włoży przed snem pod poduszkę. Ostatnio z kolei wyczytałem typowo ludową tradycję stuknięcia w ząbek maluszka otrzymaną na chrzcie srebrną łyżeczką, w celu zapewnienia mu szczęścia.
Albo raczej zabobony dotyczące pożądanej płci dziecka, budzące mimowolny ruch kącików mych ust w górę. Przykładowo, jeśli życzysz sobie córeczkę, to podczas starań o potomka załóż skarpetki w kolorze różowym, a jeśli synka, to w niebieskim. Sprawdziłem – nie działa 😉 Nie żebym narzekał, Mała jest cudowna, ale chyba każdy ojciec w pierwszej kolejności myśli o pierworodnym synu. Część osób wierzy, że jeśli niemowlę najpierw powie „tata”, to następne dziecko będzie chłopcem, a jeśli „mama”, to dziewczynką. Zdaniem specjalistów większość maluszków najpierw zaczyna mówić „tata”, ponieważ „t” jest łatwiejsze do wymówienia niż „m”. To dobra informacja w kontekście ostatniego z omawianych przesądów, ponieważ oznacza, że do seksmisji nam jeszcze daleko 😉
Istnieje też przesąd dotyczący pieluch – ich palenie w piecu zamiast wyrzucanie do kosza na śmieci może rzekomo skutkować odparzeniami i krostkami na pupie dziecka. Z własnego doświadczenia nie jestem w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć, ponieważ od narodzin Małej stosujemy pieluszki wielorazowe. Podejrzewam jednak, że chodzi tu raczej o smród w domu i zanieczyszczanie środowiska produktami spalania jednorazówek. I tyle z kolejnego mitu.